ROK JUBILEUSZOWY
Tegoroczny Adwent będzie czasem wyjątkowym, będziemy się bowiem przygotowywać na podwójne świętowanie. Pierwsze łączy się ze Świętami Narodzenia Pańskiego, drugie zaś z rozpoczynającym się w Wigilię Bożego Narodzenia Rokiem Jubileuszowym 2025 pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”. Wieczorem 24 grudnia Ojciec Święty otworzy uroczyście drzwi święte Bazyliki św. Piotra na Watykanie i zainauguruje czas szczególnej łaski. Papież poprosił, aby wszyscy katolicy włączyli się w ten gest inauguracyjny w całym Kościele w niedzielę Świętej Rodziny, 29 grudnia. Żeby głębiej przeżyć Rok Święty i dobrze go rozpocząć, Msze Święte niedzielne w Adwencie poprzedzone będą krótkimi katechezami, abyśmy przypomnieli sobie najpierw czym jest jubileusz, a następnie czym jest odpust oraz dar przebaczenia grzechów. Dzisiaj wróćmy do tematu samego jubileuszu zadając sobie trzy pytania: 1. Skąd się wzięło świętowanie lat jubileuszowych? 2. Jak wygląda historia lat jubileuszowych w Kościele? 3. I wreszcie: jakie możliwości pogłębienia relacji z Bogiem daje czas jubileuszowy? Rok jubileuszowy został ustanowiony przez Boga, aby przypomnieć człowiekowi jego nierozerwalną więź ze Stwórcą zawartą przez powołanie go do istnienia w dziele stworzenia. W Księdze Kapłańskiej Bóg nakazuje: „Będziecie święcić pięćdziesiąty rok, oznajmijcie wyzwolenie w kraju dla wszystkich jego mieszkańców. Będzie to dla was jubileusz – każdy z was powróci do swej własności i każdy powróci do swego rodu.” (25,10) Stwórca przypomina Swojemu ludowi, że jest Panem stworzenia, każdego miejsca i czasu. Wiedząc, że pamięć ludzka jest słaba, a serce zranione grzechem ma tendencję do zawłaszczania sobie darów Bożych z miłosierdzia i hojności czyni Bóg w ten sposób. Kiedy Jezus Chrystus przyszedł na świat, aby uzdrowić serce człowieka i odnowić jego przyjaźń z Bogiem, ogłosił, że to w Nim trwa nieustannie „rok łaski od Pana”. Dlatego chrześcijanie przejęli tradycję jubileuszowego świętowania. W takiej formie, w której znamy je dzisiaj, zostało ustanowione w Kościele w 1300 roku przez papieża Bonifacego VIII. Od samego początku rok święty był oparty na dwóch filarach: pielgrzymce i odpuście, darowaniu win i przebaczeniu. Od 1475 roku, żeby umożliwić jak najliczniejszym wiernym pielgrzymowanie, szczególnie do Rzymu oraz Ziemi Świętej, a także zyskiwanie łask odpustowych, jubileusz zaczęto celebrować co 25 lat. Ostatni raz takie wydarzenie wielu z nas przeżywało w 2000 roku, kiedy to z racji pełnej liczby lat, jubileusz ten nazwano wielkim. W międzyczasie papieże ogłosili jeszcze jubileusze nadzwyczajne, które w odróżnieniu od tych zwyczajnych, nie łączą się z określonym rokiem, ale z wybranym tematem: jak np. w 2016, kiedy to przeżywaliśmy Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia. Rok 2025 będzie więc Jubileuszem Zwyczajnym, o którym papież Franciszek pisze w bulli ogłaszającej czas święty: „Nadzieja jest głównym przesłaniem zbliżającego się jubileuszu (…) Niech będzie to dla wszystkich wydarzenie żywego i osobistego spotkania z Panem Jezusem, Bramą zbawienia; z Tym, którego Kościół ma misję głoszenia zawsze, wszędzie i wszystkim jako naszą nadzieję.” (Spes non confundit, 1)
ODPUSTY
Początek roku kościelnego, który wpisuje się jednocześnie w ostatnie tygodnie roku kalendarzowego, jest swoistym bilansem, w ramach którego spoglądamy z radością na te sprawy, które udało się nam zrealizować, ale niestety także wspominamy takie nasze decyzje, które rodzą smutek. Niewątpliwe jest to, że każdy nasz wybór niesie ze sobą konsekwencje. Odbija się on w naszym życiu osobistym, ale i w naszych relacjach z Bogiem i drugim człowiekiem. Jego skutki mają wpływ nie tylko na naszą doczesność, ale także na wieczność. Pozytywne konsekwencje naszych czynów możemy nazwać zasługami, a negatywne są swoistym długiem – w języku teologii nazwane są winą oraz karą doczesną i karą wieczną. Co możemy zrobić wobec tych negatywnych konsekwencji? Jak wrócić do pełnej Komunii? Pan Bóg nie zostawia nas samych na drodze naszego życiowego pielgrzymowania, ale nieustannie zaprasza nas do pojednania i nawrócenia. Jeśli z żalem w sercu szczerze wyznajemy nasze grzechy, to w ramach sakramentu pokuty i pojednania nasza wina zostaje nam darowana, dzięki czemu zostajemy uwolnieni od kary wiecznej. Ale każdy grzech powoduje również skutki w życiu doczesnym. One domagają się oczyszczenia i uzdrowienia. Wśród różnych dróg uwolnienia nas z owej kary doczesnej, Pan Bóg daje nam dar odpustów. On, który jest Dawcą wszelkich łask, poprzez nieskończone zasługi odkupienia, którego dokonał Jezus Chrystus, ofiaruje nam ten dar w duchowym „Skarbcu zasług Kościoła”. Ten skarbiec jest również wypełniony wartością modlitw i zasług Maryi oraz wszystkich świętych. Pragnąc więc doświadczyć odpustu, a więc „darowania wobec Boga kary doczesnej za grzechy odpuszczone już co do winy” (KPK 992) poprzez „odpowiednie przygotowanie i po wypełnieniu pewnych określonych warunków” (KPK 992), możemy doświadczyć tej niezwykłej łaski, zarówno dla siebie, jak również dla dusz czyśćcowych. Przypomnijmy w tym miejscu warunki konieczne do uzyskania odpustu zupełnego. Są nimi: Ø Po pierwsze: brak jakiegokolwiek przywiązania do grzechu, nawet powszedniego, a więc nastawienie naszej woli, że pragniemy żyć w świętości Ø Po drugie: stan łaski uświęcającej (ze spowiedzi nie musimy korzystać w dniu odpustu, możemy uczynić to wcześniej) Ø Po trzecie: przyjęcie Komunii świętej (w dniu, w którym chcemy uzyskać odpust) Ø Po czwarte: odmówienie modlitwy (np. „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”) w intencjach określonych przez Ojca Świętego Ø I w końcu: wykonanie czynności związanej z odpustem (ich lista jest bardzo długa: m.in. pół godziny Adoracji Najświętszego Sakramentu, uczestnictwo przynajmniej w trzech dniach rekolekcji, pół godziny lektury Pisma świętego, pielgrzymka do kościoła jubileuszowego i wiele innych). Już niebawem, 24 grudnia, papież Franciszek zainauguruje kolejny Rok Jubileuszowy w Kościele pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”. Potrwa on do 6 stycznia 2026 roku. 25 lat temu, w roku 2000, w ramach poprzedniego jubileuszu, św. Jan Paweł II napisał piękne słowa: „Jubileusz jest dla Kościoła takim właśnie « rokiem łaski », rokiem odpuszczenia grzechów, a także kar za grzechy, rokiem pojednania pomiędzy zwaśnionymi, rokiem wielorakich nawróceń, rokiem pokuty sakramentalnej i pozasakramentalnej. Tradycja lat jubileuszowych jest w szczególny sposób związana z udzielaniem odpustów i to bardziej szczodrych odpustów niż w innych latach”. (Tertio Millenio Adveniente, nr 14) Wejdźmy więc głęboko w ten szczególny czas łaski, czerpmy obficie także z darów odpustów, w których „objawia się pełnia miłosierdzia Ojca, który wszystkim wychodzi naprzeciw ze swą miłością”. (Jan Paweł II, Incarnationis Misterium, nr 9), pamiętając, że ów dar nie zwalnia nas z osobistego wysiłku i zaangażowania na rzecz budowania naszej jedności z Bogiem i drugim człowiekiem.
ODPUST PARAFIALNY
Czym jest odpust parafialny? Na tak zadane pytanie różne mogą paść odpowiedzi. Proboszcz parafii świętującej odpust powie, że jest to dla jego wspólnoty jeden z najważniejszych dni w ciągu roku, bo – o ile w całym Kościele obchodzimy wspólnie największe uroczystości: Boże Narodzenie, Wielkanoc, Boże Ciało itp. – o tyle odpust parafialny jest naszym i tylko naszym świętem. Ministranci powiedzą również, że odpust jest ważnym wydarzeniem, bo przecież wcześniej proboszcz albo wikariusz zwołał ich na próbę liturgiczną, żeby wszystko wypadło jak najpoprawniej (a jak na odpust przyjedzie Ksiądz Biskup, to tym bardziej trzeba przygotować liturgię wzorowo). „Będzie długa Msza i potem jakieś nabożeństwo, procesja i Bóg wie co!” – powiadają niektórzy parafianie, zachęcając się wzajemnie, żeby albo nie pójść na Sumę odpustową, albo tego dnia wyjątkowo udać się na Mszę do sąsiedniej parafii. Ich opinii pod żadnym pozorem nie należy słuchać!!! „Jest okazja, żeby zarobić parę groszy” – zacierają ręce handlarze, którzy od wczesnego rana w odpustowy dzień ustawiają swoje budki i stragany. Któż z nas nie pamięta słów piosenki o kolorowych jarmarkach, wspominając przysłowiowy „odpustowy piernik”. Niektórzy z rozrzewnieniem wspominają dawne lata i tęsknią do „kolorowych jarmarków, blaszanych zegarków, pierzastych kogucików” itd. A te właśnie towary możemy nabyć przy odpustowych straganach, które towarzyszą parafialnym i sanktuaryjnym odpustom. No i nie może zabraknąć nieśmiertelnych kapiszonów i petard. Czy zatem odpusty są tylko zewnętrznie okazałymi, folklorystycznymi, czasowo długotrwałymi, a dla niektórych finansowo korzystnymi wydarzeniami? Trochę tak. Ale nie tylko… „To nasze wspólne wielkie święto!” – mawiają mądrzy parafianie, którzy cieszą się, że mogą obchodzić swoją własną uroczystość. Warto patrzeć na parafialny odpust jako na szczególnie ważne wydarzenie. No i jest okazja do uzyskania tytułowych, duchowych odpustów. Zazwyczaj odpustowe obchody dotyczą święta czy liturgicznego wspomnienia Patrona albo Patronki parafii. Można je porównać do rodzinnych obchodów imienin mamy/taty albo babci/dziadka. Kto z rodziny ma taką możliwość, stara się przybyć, żeby cieszyć się uroczystością swoich ukochanych, najbliższych. Jeśli trudno jest pogodzić rodzinne świętowanie na przykład z pracą zawodową, można, a nawet wypada wziąć urlop, by uczestniczyć w rodzinnych wydarzeniach. Podobnie jest z parafialnym odpustem. To jest zawsze ogromne święto całej parafialnej rodziny. To nie okoliczność, którą należy omijać ze względu na może trochę przydługie uroczystości, ale to przywilej i Boży dar, dlatego dobrze jest w nich wziąć aktywny udział. Warto tego dnia zapraszać gości, aby uczestniczyli najpierw w kościelnych ceremoniach, a później w spotkaniach przy rodzinnym stole. Smaczny rosół i schabowy na pewno umilą rodzinne rozmowy. A okazją niech będzie wspólne odpustowe świętowanie. Zbliżający się Rok Jubileuszowy przypomina trochę odpust, tyle że trwa przez cały rok. Jest to jakby wielki odpust w całym Kościele, czyli nasze wspólne wyjątkowe, rozciągnięte w czasie świętowanie. Warto wykorzystać go duchowo jak najlepiej i przeżyć jak najobficiej!
SPOWIEDŹ I MISJONARZE MIŁOSIERDZIA
Podczas rekolekcji dla młodzieży ktoś zapytał: „kiedy kończy się grzech lekki, a zaczyna ciężki?” Oczywiście kwalifikacja moralna grzechu i świadomość konieczności spowiedzi przed przyjęciem Komunii Świętej w przypadku grzechu ciężkiego są ważne. Ale to pytanie ujawnia inny problem. Bywa, że grzech rozumiany jest tylko jako złamanie Bożego lub kościelnego prawa, a nie zranienie lub odrzucenie Bożej i ludzkiej miłości. Człowiek, który kocha Boga, nie kalkuluje, na co może sobie pozwolić, aby nie zgrzeszyć ciężko. Raczej pyta, jak przyjąć miłość i na nią pełniej odpowiedzieć. Doświadczamy jednak współcześnie kryzysu wiary, którego konsekwencją jest utrata poczucia grzechu, czyli niedostrzeganie oddalania się od Boga. Jezus zanim ustanowił sakrament pokuty i pojednania słowami: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,22-23), opowiadał w przypowieściach o Bożym miłosierdziu i wzywał do nawrócenia. Obraz Rembrandta „Powrót syna marnotrawnego” jest namalowaną jedną z przypowieści dobrze ukazującą przygotowanie do spowiedzi, jej przeżycie i skutki. Tytułowy syn wraca z daleka, o czym świadczy stan jego szat i obuwia. To człowiek z poranioną duszą, który pokonał daleką drogę mierzoną nie tylko kilometrami, ale także nadzieją odnalezienia ocalenia w domu ojca. Nie śmiał myśleć o sobie jako o synu, ale bardziej jako o żebrzącym słudze. Ojciec nie zgadza się z taką narracją i kiedy syn wraca do domu, to nie czeka, aby wymierzyć mu zasłużoną karę, lecz wybiega mu naprzeciw: „Gdy [syn] był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15, 20). Miłosierdzie, które się spieszy jest prowokacją dla tych, którzy nie odkryli w sobie marnotrawnego syna. Rembrandt przedstawia człowieka klęczącego, wtulonego w starca, który z wielką czułością na jego barkach składa swoje dłonie. Różnią się one między sobą. Jedna jest bardziej męska, a druga kobieca. Miłość Boga jest integralna, silna i zarazem delikatna. Na obrazie głowa syna jest pozbawiona włosów. Może to wskazywać na status niewolnika, którym człowiek się staje przez grzeszne życie. Ale profil twarzy wskazuje na rysy niemowlęcia. Taka jest moc przebaczania. Miłość miłosierna stwarza na nowo. Zgodnie z wolą Jezusa szafarzami sakramentu miłosierdzia są kapłani. Otrzymują oni za pośrednictwem Kościoła władzę jednania ludzi z Bogiem. To piękna i odpowiedzialna posługa. Kiedy przeżywaliśmy Rok Miłosierdzia, papież Franciszek ustanowił misjonarzy miłosierdzia, czyli kapłanów, których wyposażył w wyjątkowy przywilej rozgrzeszania najcięższych grzechów zastrzeżonych Stolicy Apostolskiej. Ich misja może być przedłużona. Miłosierdzie Boże jest nieograniczone. Jedynie my jako ludzie możemy wyznaczać mu granice przez brak zaufania do Boga. Rok Jubileuszowy, którzy wkrótce rozpoczniemy to zachęta, aby otworzyć się na łaskę i zachęcać innych do nawrócenia, zwłaszcza tych, w których sercach umiera nadzieja. Spowiedź, to spotkanie z Jezusem, który może ją na nowo ożywić.